Tak jak w tytule. Dzisiaj był dzień sportu. Nic ciekawego :P Zamiast zanudzać się w szkole na lekcjach robimy to na zimnym boisku. To taka mała różnica. Jeden z nielicznych plusów takich imprez to jest, że można porobić fotki. Co prawda nie chciało mi się tam długo siedzieć, ale i tak wyszło tyle zdjęć, że samego przeglądania były 3 godziny.
Zaraz po powrocie do domu, okazało się, że ciocia jedzie do Katowic więc się z nią zabrałam. Musiała pozałatwiać parę spraw, a przez ten czas zajmowałam się Dawidkiem. Mały był zafascynowany tramwajami, koparkami na "rynku", windami w "Skarbku", żabą na Stawowej i jeszcze wieloma innymi rzeczami. Oczywiście przejechaliśmy przystanek tramwajem - młody był wniebowzięty, posiedzieliśmy przy żabie - próbował wejść do wody, pojechaliśmy windą i zobaczył centrum Katowic. Fajnie jest zobaczyć, że takie codzienne rzeczy potrafią tak cieszyć. Bo co to jest dla nas jakaś: "brudna, obsikana fontanna" (słowa jednej z matek przechodzących obok), albo przejeżdżający tramwaj. Powinniśmy się uczyć od dzieci.
Komentarze
Prześlij komentarz