W zeszłym tygodniu miałam okazję być na rekolekcjach dla maturzystów. Jedni nam mówią, że tylko modlitwa nam zostaje, inni zaś każą brać się ostro do roboty...
Tak wgl miało mnie tam nie być... bo a nie chce mi się, a bo finanse, a bo sporo nauki... i powiem wam, że bardzo dobrze się stało, że tam się znalazłam. Nie żałuję, że tam spędziłam ten weekend.
Pewno spytacie co tam takiego było, że tak bardzo jestem zadowolona z wyjazdu...
Rekolekcje te były taką małą integracją naszej klasy, co nie znaczy, że trzymaliśmy się tylko w grupie. Poznaliśmy tam wielu wspaniałych ludzi.
Ktoś pomyśli sobie, że rekolekcje czyli modlitwa i nic więcej. Nic bardziej mylnego. Tematyka rekolekcji bardziej nawiązywała do przyszłości niż matury. Rozeznawanie własnego powołania (spotkania z s. zakonnymi, z małżeństwem) to było główne zadanie. Oprócz tego wysłuchaliśmy świadectwa byłego narkomana... Był czas też, aby nauczyć się strzelania (na zamkniętych pytaniach może się przydać :P). Ks. Piotr przywiózł ze sobą cały sprzęt... Każdy chętny mógł spróbować. Nie ważne czy chłopak czy dziewczyna ;)
Wieczorem mieliśmy mały wstęp przed zabawą studniówką. Tańce integracyjne... m.in. dobrze znane wszystkim : Skrzypek i Belgijka.. :)
Cała nasza gromadka :) |
Komentarze
Prześlij komentarz