Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2014

A co z Sylwestrem?

No właśnie... dzień jak co dzień... jakie plany? A trochę się pouczyć i poczytać książkę... większość stwierdzi, ale nudy... Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma...

Zimowo na Woli...

Wszystkie blogi... no może większość oblegają zdjęcia grudniowego śniegu... Wszyscy próbują się nacieszyć, bo nie potrwa to długo... Już w czwartek zapowiadają odwilż...

Świątecznie

Święta się jeszcze nie skończyły, to prawda, ale już nie planujemy żadnych wyjazdów. Dzisiaj wróciłam od babć i to by było na tyle :P Oczywiście po drodze chciałam zahaczyć o Imielin bo jest prześlicznie ubrany.

Wigilijka...

Pewnie wszędzie już pododawane są zdjęcia z wigilii klasowych... Ja też mam fotografie z tego naszego małego święta... jakby to było, gdybym nie wzięła aparatu? ;)

Austria... wspomnienia...

Zastanawiałam się, co mogę wam pokazać... Niestety, klasa maturalna pochłania wiele czasu i nie mam nowych zdjęć, które mogłabym pokazać. To co jest świeższego, to na ogół są fotki z jakichś różnych okazji, a nie każdy chciałby publikować tu swoje twarze ;P Dlatego przeglądając moje fotograficzne archiwum, wpadłam na pomysł ze zdjęciami z Austrii. Jeszcze ich tutaj nie było, a kilka warte jest uwagi ;) Także, zapraszam do oglądania :)

Auschwitz...KL Auschwitz, KL Birkenau, KL Monowitz...

"Ludzie ludziom zgotowali ten los..."

Tylko cud nas uratuje?

Wszystkich świętych, rodzinne święta

Wszystkich Świętych jest dla mnie świętem rodzinnym. Ze względu, że rodzinę mam rozsianą po Polsce (głównie podlesie, dolny śląsk, pomorskie) co roku wyjeżdżaliśmy na parę dni, aby zajechać na cmentarz na groby bliskich, a przy okazji odwiedzić naszych krewnych.

Co raz bliżej... egzamin...

Dawno tutaj nie zaglądałam, a wszystko spowodowane tym, że nie mam nowych, aktualnych zdjęć. Ostatnio przeglądałam moje archiwum, no i odnalazłam fotki z wyjazdu na zimowe rekolekcje w Wiśle. Ogólnie rzecz biorąc to był to wspaniały czas.

Brak weny, brak chęci... ja chcę wolne!!

Totalnie się wypalam... na nic nie mam ochoty ani siły...w weekend miałam tyle do roboty, a w końcu nic nie zrobiłam. Całkowity leń. Jedyne do czego udało mi się zmusić, to był krótki spacer na górkę.

Jesień nas dopadła...

No nie do końca. Już pojawiają się kolory żółci i czerwieni, ale jeszcze tak z tydzień poczekać... będzie pięknie.

Sobowtórzy są wśród nas?

Przychodzę na rozpoczęcie roku szkolnego, już mam wchodzić na dziedziniec szkoły (bo tam zawsze mamy takie poważne uroczystości), zauważam prof. B., mówię kulturalnie "Dzień dobry", chcę iść dalej. Lecz profesor zatrzymała mnie i się zaczęło:

Zabiegana Edzia...

Jak to u mnie bywa, wszędzie mnie pełno i jak zwykle mam ręce pełne roboty. Akurat mam chwilę odpoczynku przy obiado-kolacji to wpadłam na chwilę. Chciałam się wam pochwalić, co udało nam (dziewczynom) się wykombinować dla klasowych chłopaków.

Mam już 2 latka.

Co prawda zostały jeszcze 3 dni, ale podejrzewam, że we wtorek nie dam rady tutaj nic napisać. Już 30 września (tak w dzień chłopaka) mój ukochany Dawidek skończy 2 latka.

Jesienna zima...

 Jak jest za oknem każdy wie. Nie będę się na tym skupiać. Bo i po co. Zimno, szaro, no i po co się jeszcze dołować. xd Jednym słowem pogoda nas nie rozpieszcza. To, że dzisiaj mamy już piąteczek to też każdy wie.

Konkurs. 3 etap

Zdjęcie konkursowe. Na początku września w moim powiecie został zorganizowany konkurs fotograficzny. Oczywiście, Edzia wysłała zdjęcie, i tak oto dzisiaj otrzymałam takiego e-maila:

Każdy ma swoje początki...

Przeglądałam moje pierwsze zdjęcia moim (wtedy) nowym, wymarzonym aparatem. SONY alfa390...  Sporo zdjęć prześwietlonych, niedoświetlonych całkiem nieostrych, bądź ostrych gdzie być nie powinny... Próby i błędy, i tak dążyć do coraz lepszych 'perełek'.

Pamiętna data...

Dzisiaj minęło dokładnie 75 lat od tego piekielnego dnia. 17 wrześnie 1939 roku, ZSRR wtargnęło na tereny Polski bez wywołania wojny. Dzień ten został uznany, za 4 rozbiór Polski. Tą historię lepiej opisze ten film:

Dożynki

Wiem, że dawno mnie tutaj nie było, ale tak wyszło, że ani nie miałam czasu, ani internetu i raczej nie prędko się to zmieni. W dodatku w tym tygodniu zaczynam jazdy, dlatego trzymajcie kciuki i módlcie się o zdrowie dla ludzi na ulicy.

Życie szkolne = brak czasu

Chciałam was przeprosić, że ostatni wpis pojawił się niemal tydzień temu. Ale to jest właśnie to co w tytule ;) Życie szkolne pożera czas, w szkole zaczynają straszyć maturą, zmienili nam nauczycieli z religii i niemieckiego (w klasie maturalnej zaczynamy się uczyć xd), no a do tego trzeba dorzucić prawko. Sporo tego, ale jak to jeden nauczyciel powiada: "Nie ma lekko dzieci.".

Miałaś 18 lat...

No tak. 2 tygodnie temu skończyłam 18 lat. W piątek odebrałam dowód, a wczoraj świętowaliśmy to wydarzenie. Dużo nie mam do opisania. Na zabawę nie mogę narzekać. Bo bawić się pobawiłam, a było lepiej niż się spodziewałam. Udało mi się zatańczyć niemal ze wszystkimi chłopakami co tam byli. Dziadek trochę rozkręcił imprezę :P Oczywiście lekko po północy pasowanie, podrzucanie na krześle i śpiewanie 100 lat. Z krzesła to ja spadłam 2 razy.. xd

Dobrze odwalona robota?

No a więc tak. Następny post będzie o tym co się działo u mnie dzisiaj w nocy xd Ale wcześniej trochę was ponudzę, a może zaciekawię moją osobą. Zostałam nominowana do Liebster Blog Award. Taki łańcuszek posyłany między blogerami mający zareklamować ich blogi. Jest tylko jedna obowiązująca zasada:

Wielkie porządki.

 Już mam dosyć, a jeszcze tyle roboty przed nami. Od samego rana coś robię. Dopiero mam chwilę czasu aby do was tu zajrzeć. Wcześniej ostatnie zakupy na jutro, w między czasie skoczyłam odebrać dowód osobisty, no i z powrotem na Wolę. Zdziwiło mnie, że tak szybko się wyrobili. Moi znajomi czekali na dowody około miesiąca. Ja wniosek złożyłam zaledwie 10 dni temu. Czasami mieszkać w małej gminie jest dobrze ;) Wróciłam do domu i wzięłam się za generalne porządki, bo mama gotuje i nie wyrobiłaby ze wszystkim. Już nie mogę się doczekać jutra. Będzie muzyka, duużo jedzenia, no i świetna zabawa w doborowym towarzystwie.

Wielkie ruszenie.

Już w sobotę odprawiam moje 18. urodziny. Przez to teraz jeżdżę, załatwiam, pożyczam, kupuję... normalnie wielkie ruszenie :) Dzisiaj byłam u kumpla z klasy po lampy, no bo jak to bawić się bez kolorowych światełek. Oczywiście, 'usługa' na najwyższym poziomie. Gdy do niego wpadłam, to wszystko było poukładane, szybko wytłumaczył mi co, gdzie, i jak, i mogłam się ładować ze wszystkim do samochodu. Potem oczywiście na Zagórze, żeby zabrać babcię na działkę, aby jechać po mięso na tę uroczystość. Przy okazji babcia zrobiła szlufki w sukience mojej siostry. A ja w tym czasie skoczyłam do kosmetyczki. Oprócz działki, zaliczyliśmy jeszcze biedronkę i chińczyka, bo okazało się, że moja siostra nie ma butów do sukienki. No i tak lataliśmy prawie 6h. Nie wydawało się wcześniej żeby to tak długo miało nam zejść.

Nuda?

 Kolejny dzień mija ;) Dzisiaj na szczęście pogoda pozwala na wyjście gdziekolwiek. Udało mi się wyskoczyć na niedługi spacer z Anią. A tak siedzę w domu i zamulam przed kompem. Nie jestem zbyt aktywna ostatnim czasem. Przez to mam coraz większe rozkminy o wszystkim i o niczym. Ostatnio nawet zauważyłam, że mam coraz większe humorki i zmiany nastroju. Dziewczyny też tak macie? Raz się śmieję, a za chwilę ryczę, albo dobijam się jakimiś dziwnymi myślami. Chyba mam za dużo czasu wolnego. Ale szczerze powiedziawszy nie chcę do szkoły. Nie śpieszy mi się do tych uczniowskich obowiązków. Fajnie, że są jeszcze wakacje. Można tyle robić, a ja i tak nie ruszam się :P Można bezkarnie poleniuchować. Chociaż i tak najbardziej lubię te nocne spacery :) Jedyny minus tych nocnych 'wypraw', że jestem cała pogryziona przez komary. Ale kogo one nie gryzą? Od razu powiem, że najlepszy domowy sposób na swędzenie to ocet ;)

Dni Pszczyny.

Już od wczoraj w Pszczynie odbywają się jej dni. Wczoraj występ mieli: Norbi, Oberschlesien i (gwóźdź programu) Big Cyc. Na dwóch pierwszych koncertach nie byliśmy, bo jakoś tam nas nie ciągnęło. Pochodziliśmy trochę, pooglądaliśmy co jest. Oczywiście jak co roku pojawiły się karuzele. Tylko szkoda, że w takiej wysokiej cenie. Wolałabym trochę dołożyć i pojechać do parku rozrywki i posiedzieć cały dzień. ;d

Kursy, douczanie i takie bajery...

W końcu. Wreszcie się doczekałam. Dzisiaj zaczęłam kurs na prawo jazdy. Pierwsze 2 godziny teorii za mną. Tak właściwie, to dużo nowych rzeczy nie było.

Zdjęcia z odzysku

 Nasz umysł jest czymś wspaniałym, a oczy najlepszym aparatem ;) Dzięki temu wszystkiemu mamy jakieś wspomnienia. Lepsze bądź gorsze, ale one są. Czasami mówi się "chciałabym o tym wszystkim zapomnieć", ale tak się niestety nie da. Co najwyżej możesz o tym długo nie myśleć, ale mimo tego to wszystko gdzieś tam na dnie pamięci zawsze będzie.

Ostatki

To już ostatnia porcja zdjęć z Anglii... Od jutra wjadą tu wspomnienia z wyjazdu nad nasze Polskie morze :D Moje zdjęcia są uratowane, a to dzięki kumplowi z pracy cioci :) Wielkie dzięki !! Targ samochodowy. Jeden dzień w roku, w którym Anglicy przyjeżdżają w umówione miejsce i sprzedają zbędne rzeczy. Za ich stoiska służą samochody ;)

Morskie opowieści.

Portsmouth to miejscowość do zwiedzania głównie dla miłośników żeglugi. Dla zwykłego laika (jak ja), który ma co najwyżej styczność z szantami, nie jest to zbyt atrakcyjne miejsce. Jednak mimo ogólnego zniechęcenia do zwiedzania i oglądania, mam wiele zdjęć z tej wycieczki. Bo nawet w małych rzeczach jest coś pięknego ;)

Brighton... chwyt marketingowy

Jadąc na obóz wszyscy (poza kadrą i kierowcami) byli przekonani, że naszym celem będzie Brighton. Dopiero 2 dnia pobytu dowiedziałam się, że nie jesteśmy tam, ale w Worthing.

Worthing & London

Hello everybody :) Jak tam dzionek mija? Dzisiaj udało mi się ogarnąć zdjęcia z Worthing i Londynu. W naszym mieście nie przebywaliśmy zbyt często. Na ogół wyglądało to tak, że z rana wychodziliśmy, wieczorem wracaliśmy szliśmy spać i tak co dzień. Na miejscu byliśmy może 2 dni? Coś w to sedno. Na początek parę fotek z Worthing. ;)

Canterbury

Będąc w Anglii zwiedziłam wiele miejsc, które podbiły moje serce. Jednym z nich było Canterbury. Niewielkie miasto, ale za to bardzo znane i lubiane przez turystów. Właśnie tam znajduje się centralne arcybiskupstwo dla anglikańskiego Kościoła w Anglii.

I came :)

 Jestem zauroczona Anglią. To coś wspaniałego móc tam pobyć chociaż tydzień. Szkoda, że tak szybko się skończyło. Nawet się nie obejrzałam, a znów jestem w Polsce. Wiele rzeczy, które tam zobaczyłam i poznałam, nie raz mnie zaskoczyły. Szczerze żałuję, że nie zdecydowałam się na taki wyjazd parę lat temu. Teraz mój angielski mógłby być na wyższym poziomie. Niestety, czasu nie cofnę. Ale za to miałam okazję być tam chociaż raz i to jest najważniejsze. Dzięki temu, stałam się bardziej otwarta na ludzi i poznałam historię kolejnego kraju.

Złośliwość rzeczy martwych...

Mam chwilę przed kolejnym wyjazdem no to napiszę wam o poprzednim ;) W zeszłym tygodniu, razem z moją kuzynką Kasią, wyruszyłyśmy do wujków do Kołczewa.

Geneva

No i ostatnie miejsce jakie odwiedziliśmy w te 2 tygodnie, to Geneva. Przepiękne miasto, chętnie zobaczyłabym je jeszcze raz.

Kierunek: dom

Nasz powrót do domu miał trwać 2 dni. I tak było. Plan był taki: Avignion, Śpimy w Lionie, Następnego dnia do Genevy i droga do Polski. Po wyjeździe z Lloret de Mar zorientowaliśmy się, że mamy niesprawną klimę.

Ostatnie dni w Lloret de Mar.

Niedziela i poniedziałek to dwa ostatnie i chyba dwa najlepsze dni w tym mieście. W niedzielę poszliśmy do kościoła na mszę. Była to msza międzynarodowa, ale i tak była trochę inna od takiej naszej. Różnice się pojawiły już na początku.

Barca

Być w Hiszpanii i nie zwiedzić takich miejsc jak Barcelona, to tak jakby w niej nie być. Dlatego w sobotę rano wyjechaliśmy w kierunku tego pięknego miasta. Po drodze zwiedziliśmy Montsserat.

Już na miejscu.

 Tak jak zapowiedziałam wcześniej, po drodze do Hiszpanii zajechaliśmy do Carcassonne. Udało nam się zobaczyć Cite i niestety padł mi aparat. Ale co tam. Może coś więcej o tym miejscu? Jest to najlepiej zachowane miasto średniowieczne Europy. Pierwsze budynki powstały już w VI wieku n.e. Zamek wielokrotnie był atakowany. Lecz nigdy nie udało się go przejąć ani zniszczyć (było to spowodowane podwójnymi murami obronnymi). Kto nie znał miasta, po wejściu do środka, gubił się.

City of love.

Miasto miłości czyli Paryż. Wbrew pozorom nie jest on bardzo dużą stolicą. Zajmuje powierzchnię prawie 3 razy mniejszą niż Poznań i posiada 20 dzielnic. Każdego dnia do tego miasta ciągnie się ok 260 km korków drogowych.

Enjoy your day! :)

Tym miłym akcentem dzisiaj zaczynam obiecany post z Disneylandu. Od razu ostrzegam, niektóre zdjęcia są z plamkami spowodowanymi przez ciągły deszcz w Paryżu. Już wczoraj wspomniałam, że w Disneyu są strefy, które są w jakiś sposób nawiązaniem do bajek. Zacznę od strefy naukowej, bo w niej zaczęłyśmy zabawę. Na pierwszy rzut poszła rakieta.

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej :)

Dawno mnie tutaj nie było, ale jest to spowodowane moim wyjazdem na obóz "Od Paryża po Barcelonę". Coś wspaniałego,bo odkryłam coś innego niż syf na paryskich ulicach, mogłam poznać nowe wspaniałe miejsca i zakątki, te mniej i bardziej znane, ale przede wszystkim spędziłam te 13 dni w towarzystwie wspaniałych ludzi.

Przejażdżki, wyjazdy, pakowanie.

Wczoraj pojechałam z moją siostrą na rowery bo już od dawna jej obiecałam. Najpierw zajechałyśmy do "Wioski dziecięcej". Jest to kompleks budynków, w których mieszkają osierocone dzieci.Oczywiście, nie same. W każdym domu mieszkają też opiekunowie, którzy pełnią funkcje rodzica. Myślę, że jest to bardzo dobrym pomysłem, bo dzięki temu, dzieci mogą mieć chociaż namiastkę życia rodzinnego. Wioska została stworzona dzięki Fundacji "Bliżej Człowieka". Więcej o wiosce możecie przeczytać tutaj .

Puzzle...

Wczoraj wieczorem wzięło mnie i siostrę, że ułożymy puzzle. Jako, że jej są za proste dla nas, to wzięłyśmy od mamy 1000 kawałków. No powiedzmy, że idzie nam dobrze ;P Najprostsze za nami. Dzisiaj od rana siedziałyśmy i próbowałyśmy skończyć niebo i drzewa. To jest dopiero hardcore. Już tak nam się nie chce, ale postanowiłyśmy to skończyć :)

Najlepszą metodą wypoczynku jest zmęczenie fizyczne...

Tak jak w temacie... Najlepszą metodą wypoczynku jest zmęczenie fizyczne. Nie ma to jak się wymęczyć na przejażdżce rower, przechadzce po okolicach czy jakiej kolwiek innej formie sportu. Sport to zdrowie i tutaj jestem stanowczo na tak.

Szklana pogoda...

Szklana pogoda za oknami już od wczoraj. Ale co ja będę tutaj o tym pisać, przecież każdy widzi i każdy wie, jaką pogodę mamy za oknem ;)

Flashmob.

Przeglądając wczoraj fb natrafiłam na taki flashmob. Po obejrzeniu filmiku zajrzałam na YT i poszukałam czy jest tego więcej. Przede wszystkim rządzi taniec, ale też mamy śpiew. O dziwo, w Polsce też są takie akcje, a nawet w mojej okolicy np. w Katowicach.

Edzia rusza w świat...

Chciałam dać filmik piosenki, z której zawzięłam pomysł na tytuł posta, no ale nie wyszło :3 Dlatego jeśli chcecie posłuchać kliknijcie w tutaj . Pewnie zapytacie, dlaczego taka piosenka. Odpowiedź jest prosta i oczywista... Mamy wakacje, a co za tym idzie ... mnóstwo wyjazdów, wycieczek, wylegiwania się, zwiedzania, spotykania ze znajomymi i jeszcze wiele innych.

Dzieci wybiegły wesoło ze szkoły...

Byłam dzisiaj w moim starym gimnazjum na zakończeniu roku szkolnego 3 klas. Dopiero teraz sobie uświadomiłam, że tak wiele czasu minęło, odkąd to ja tam stałam ze świadomością, że jest to ostatni czas w murach tej szkoły, szkoły która pokazała mi co jest dla mnie ważne i pokazała mi moje talenty. W dodatku klasa 3 - już absolwenci Gim1 w Woli, to ostatni rocznik, z którym chodziłam do szkoły. Ten fakt jeszcze bardziej przypomniał mi, że za 10 miesięcy skończę kolejny etap edukacji i będę się przygotowywać do rozpoczęcia kolejnej szkoły.

To już jest koniec... nie ma już nic...

Tak tak... już pojutrze ok 12. możemy zaśmiewać : "to już jest koniec" Ale jak na razie jeszcze czeka nas jeszcze 1 dzień szkoły. Na szczęście idziemy tylko odsiedzieć swoje 4 godziny. Niestety tak nie podeszli do tego w poniedziałek. Mimo konferencji o 14.30 okazało się, że nas nie zwalniają. Dlatego większość z nas poszła do domu. Teraz mamy 2x nb na nowy semestr. I love my school.

Dzień sportu.

Tak jak w tytule. Dzisiaj był dzień sportu. Nic ciekawego :P Zamiast zanudzać się w szkole na lekcjach robimy to na zimnym boisku. To taka mała różnica. Jeden z nielicznych plusów takich imprez to jest, że można porobić fotki. Co prawda nie chciało mi się tam długo siedzieć, ale i tak wyszło tyle zdjęć, że samego przeglądania były 3 godziny.

Wspomnienia :)

Dzisiaj był bardzo spokojny dzień. Nigdzie się nie ruszałam, bo na dworze zimno. Ale za to wymyśliłam, co zrobić z pustą ścianą nad biurkiem. Efekty wkrótce wam pokarzę :) Oprócz tego zaczęłam się zastanawiać, jak to będzie w tym roku na obozie :) Jadę do Hiszpanii razem z moją siostrą.

Wakacje.. to będą wakacje.

Jak ja nie mogę się doczekać wakacji. Dawno nie miałam takiego uczucia. Teraz widzę jak ten rok szkolny mnie wykończył ;) Z utęsknieniem wspominam marcowy wyjazd 3-dniowy. Jak tam było przepięknie. Najchętniej zostałabym tam - w Złotnikach Lubańskich. Miejsce to skradło moje serce. Do tego nic nie musisz robić, tylko iść na posiłki i zabiegi spa. A tak droga wolna. Jest gdzie pospacerować i pojeździć na rowerze. Cisza, spokój, z dala od zgiełku miasta. Coś pięknego <3 To parę zdjęć z tego wyjazdu :)