W ten weekend zrobiłam sobie wycieczkę do Krakowa. Stwierdziłam, że mam wakacje i powinnam się gdzieś wyrwać. Padło na stolicę Małopolski. Gdy byłam dzieckiem, to bardzo często jeździłam tam z rodzicami.
Po przyjeździe na miejsce, pierwszym punktem do zobaczenia był Kazimierz. Wybrałam tą dzielnicę, ponieważ babcia i moja siostra jeszcze nigdy tam nie były. Jak się okazało, nie miały zbyt dużej wiedzy nt. Żydów oraz ich kultury. Zaprowadziłam je do muzeum i opowiedziałam im nieco o ich tradycjach, jedzeniu, świętach... jednym słowem o ich życiu. Oczywiście ja sama nie mam olbrzymiej wiedzy na ten temat, jednak coś udało mi się przypomnieć z Comeniusa oraz katechez szkolnych.
Następnie pojechałyśmy tramwajem na Wawel. Podrzuciłam parę ciekawostek mojej siostrze, aby później nie mówiła, że nie wie gdzie była. Fajnie było, bo pogoda dopisała, nie było za ciepło, ani za zimno. Tak w sam raz. Dzięki temu mogliśmy podziwiać piękne widoki, ze wzgórza.
Na sam koniec zostawiłyśmy sobie Rynek ze względów praktycznych i organizacyjnych. Dochodziła już 13. i nasze brzuchy zaczęły burczeć. Miałyśmy do wyboru dwie restauracje: Koko oraz Bordo. W tej pierwszej nie było już wolnych miejsc. Udałyśmy się do Bordo. Za jedyne 13.90 zjadłyśmy pierwsze danie + drugie danie składające się z wybranego mięsa, ziemniaków/ryżu/frytek oraz wybranej surówki + podwieczorek. Myślę, że za taką cenę jest sporo jedzenia. Ja się objadłam i nie byłam w stanie skończyć całego obiadu. Dlatego, jeśli macie okazję, to wpadnijcie na ul. Gołębią.
W Krakowie jestem szczerze zakochana, każde ze zdjęć wywołuje u mnie naprawdę pozytywne odczucia. Więcej!
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia! ♥
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie:
http://wronkafoto.blogspot.com/